„Krabat” Otfried Preussler, wydawnictwo Bona, 240 stron, 14,5×20,5×2,5 cm, oprawa miękka ze skrzydełkami.
Przede wszystkim jest to jedna z najpiękniejszych okładek jakie kiedykolwiek widziałem. Siedziałem, patrzyłem, prawie że nie miałem ochoty czytać książki, bo ilustracja z okładki prowokowała do wyobrażania sobie własnej historii.
Krabat to sierota, czternastoletni chłopak, który wraz z grupą włóczęgów podróżuje po Łużycu. Pod wpływem głosu z nawiedzających go regularnie snów, Krabat trafia do młyna na Koźlim Brodzie. Pomimo przestróg ludzi i złej sławy tego miejsca chłopak zostaje jednym z 12 czeladników młynarza.
Nie będzie to spoiler, bo wiadomo z różnych zajawek, że młynarz okazuje się potężnym czarnoksiężnikiem, a czeladnicy jego uczniami. Co jakiś czas Mistrz, bo tak nazywany jest w książce nauczyciel, zmienia młynarczyków w kruki, w celu nauczania ich formuł tajemniczych zaklęć – innych niż zwykle w książkach, bardziej skomplikowanych, skupionych raczej na klątwach i rytuałach, niż bezpośrednich atakach. Przykładowo Krabat na swojej pierwszej „lekcji” dowiaduje się, jak doprowadzić do wysuszenia – z dnia na dzień – studni.
Krabat powinien być zadowolony, bo choć praca ciężka, to lepsze od losu włóczęgi, w końcu ma jedzenie i dach nad głową. Niestety okazuje się, że czeladnicy giną, a czas służby, z której nie można odejść, trwający w rzeczywistości trzy lata, w młynie ciągnie się jak 10.
Książka bardzo różni się klimatem od typowych współczesnych powieści fantasy. Jest znacznie mroczniejsza i mocno czuć w niej baśniowość. Bierze się to z tego, że sama książka została napisana na podstawie łużyckiej legendy. I okazało się to strzałem w dziesiątkę. Elementy baśniowe, miejscami trudne do zrozumienia, naprawdę wciągają. Młyn i jego okolice rządzą się swoimi mistycznymi zasadami. Za znajomość sztuk niedostępnych dla zwykłych śmiertelników trzeba srogo zapłacić, a w umowach tkwi wiele kruczków.
Postacie też doskonale pasują do klimatu legend. Większość bohaterów charakteryzują pojedyncze, wyolbrzymione cechy, a nie rola, jaką odgrywają w książce. Pojawia się między innymi tajemniczy czarodziej, który w uchu ma kolczyk tak wąski, że widać go tylko, gdy odbija się w nim słońce.
Czy Krabat skusi się obietnicą wygodnego życia w służbie czarnej magii? Czy dobro musi zawsze zwyciężyć ze złem, nawet wtedy kiedy zło jest łatwiejsze? Czy wszystkie legendy muszą kończyć się dobrze? Co wybierze nasz bohater? Tego musicie dowiedzieć dowiedzieć się sami. Zachęcam do przeczytania książki, warto.
Stasznie spodobało mi się już kilka pierwszych zdań opisujących książkę. I Zdecydowanie zgadzam się – okładka jest fantastyczna! Blog ląduje w „ulubionych” 🙂 Zapraszam również do mnie !