„Hilda and The Black Hound” Luke Pearson, wydawnictwo Flying Eye Books, 58 stron, twarda oprawa. W Polsce komiks zostanie wydany pod tytułem „Hilda i czarna bestia” przez wydawnictwo Centrala, które wydało pierwsze trzy tomy Hildy.
Premiera czwartego tomu w Polsce była zapowiadana na rok 2015, więc czekałem z recenzją do momentu aż będzie można dostać polskie wydanie. Ale rok skończył się, więc zamieszczam recenzję angielskiej wersji i myślę, że polski komiks „Hilda i czarna bestia” pojawi się już niedługo. Chyba że przegapiłem jedną z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier roku??
Mój egzemplarz z autografem na zdjęciu poniżej, a relację ze spotkania z Luke Person’em i odpowiedzi na nasze dwa blogowe pytania możecie znaleźć TUTAJ.
HILDA I CZARNA BESTIA
Akcja pierwszych dwóch tomów rozgrywała się w otoczeniu natury a trzeciego w mieście. Za to w czwartym tomie Hilda spędza część czasu w naturze (biwak), część w mieście, a część w „niewykorzystanych przestrzeniach”.
Hilda chyba tęskniła za swoim życiem wśród natury, bo często bawiła się w biwaki. Pewnego dnia mama wpadła na pomysł, że jeśli córka zostanie skautką, to będzie mogła jeździć na prawdziwe obozy. Dziewczynka została harcerką i marzyła o tym, żeby zdobyć jak najwięcej sprawności, żeby mama była z niej dumna. Sprawę skomplikowało oczywiście pojawienie się nietypowych stworzeń i to nie tylko tytułowej Czarnej Bestii.
Przede wszystkim w życiu Hildy pojawił się Tontu, przedstawiciel „nisse” czyli domowych duchów. Oczywiście już na pierwszym biwaku Hilda, zamiast zdobywać sprawności, zaprzyjaźnia się z Tontu, a nawet spotyka Czarną Bestię. Potem akcja dzieli się na: zwyczajne życie w którym dziewczynka chce zdobyć sprawności harcerskie, i magiczne wydarzenia – choćby zwiedzanie z Tontu „niewykorzystanych przestrzeni” które zamieszkują domowe duchy.
Część genialna. Zdaniem mojej siostry i Mamy najlepsza (choć Mama mówi tak przy każdej). Dla mnie niesamowite jest to, że komiks tak samo podoba się mnie, jak i mojej sześcioletniej siostrze, ale też dorosłym Cioci i Mamie.
Pierwszy raz doświadczyłem tego co wiele osób mi powtarzało, że czytanie w oryginale jest ciekawsze. Wydaje mi się, że ta Hilda jest zabawniejsza od poprzednich. Ale czy to jest wynik, że czytałem ją po angielsku, tak jak Luke Pearson ją napisał, czy faktycznie jest zabawniejsza – to już sprawdzę jak wyjdzie Polska. Na razie wiem, że będę próbował zdobyć wszystkie tomy po angielsku.
CZWARTA HILDA JEST TROCHĘ INNA
Co jest najlepsze w komiksie? Nie wiem. Ilustracje zmieniły się od pierwszej części nieznacznie, mam wrażenie, że są trochę bardziej „ruchome”. Historia jest niesłychanie wciągająca i zaskakująca. Naprawdę uważam, że jak na dziecięcy komiks to scenariusz jest świetny, bo nie jest tak prosty jak to w komiksach dla dzieci często jest spotykane.
No i wyobraźnia Luke Pearsona wydaje się być nieograniczona. Dlatego nie boję się o kolejne tomy (wierzę, że powstaną, bo tom czwarty pokazuje, że motyw Hildy wcale się nie wyczerpał). Wydawało się, że w mieście niewiele magicznych przypadków może spotkać bohaterkę, a tu Luke rozciągnął przestrzeń i zaprosił nas do jej „niewykorzystywanej części”. G E N I A L N E. Już chciałbym mieć kolejny tom!
Angielskie wydanie Hildy z autografem dla mnie i lalkę Hildę dla mojej siostry przywiozła nam Ela Olszewska – jeszcze raz dzięki!
[buybox-widget category=”book” ean=”9788363892463″]
Niesamowite jest to, że czytalismy komiks rodzinnie na głos i zarówno ja i Klara byłyśmy tak samo zainteresowane akcjá :))))
Niesamowite jest to, że czytalismy komiks rodzinnie na głos i zarówno ja i Klara byłyśmy tak samo zainteresowane akcjá :))))