„Niezgodna” Veronica Roth, audiobook.
Napisałem recenzję, ponieważ przeczytałem książkę do końca i nawet zacząłem drugi tom. A przeczytałem, bo była to jedna z wakacyjnych lektur w naszej szkole. Książka jest reklamowana jako lepsza od „Igrzysk Śmierci”. Reklama kłamie.
Nie jest to zła książka (chociaż nie dla mnie, co dziwne, bo lubię podobne uniwersa).
Ale na pewno nie jest to książka tak dobra jak Igrzyska Śmierci. I to nie tylko dlatego, bo Igrzyska były pierwsze. Zwyczajne były lepsze (ciekawe, różnorodne postacie, bardziej przekonujący świat, sprawniejsza akcja, lepiej pokazany świat polityki). W ogóle uważam, że to nieuczciwe reklamować jedną książką korzystając z sukcesu innej. To w ogóle jest dozwolone?
Akcja książki toczy się w dystopijnym Chicago, w USA. Główną bohaterkę Beatrice Priot poznajemy na chwilę przed bardzo ważnym wydarzeniem w jej życiu. Przechodzi testy do której frakcji ma predyspozycje. Frakcji jest pięć: Altruizm, Prawość, Nieustraszeni, Serdeczni, Erudycja. Test wychodzi niejednoznacznie, co jest zjawiskiem niespotykanym i niepokojącym, więc dziewczyna musi ukryć wynik nawet przed swoją rodziną i rodzicami – jest niezgodną.
W dniu wyboru Beatrice w ostatniej chwili wybiera Nieustraszonych, którzy fascynowali ją od najmłodszych lat. Nie jest to jakiś specjalny spojler, bo dzieje się na pierwszych stronach książki i właściwie jest oczywiste od samego początku.
Zawiązanie akcji wydaje się całkiem ciekawe, uniwersum do którego zostali wrzuceni nasi bohaterowie, również. Nawet problemy pokazane w książce są poruszające – mrocznej wizja świata, który niby jest dobrze zorganizowany, ale jednak okazuje się równie unieszczęśliwiający dla ludzi. Szerzące się spiski i korupcja. Niezgoda na indywidualizm. Kwestia wyborów nastolatków – nie zawsze chcą oni iść śladami rodziców. Wolą się sprzeciwić, żeby poznać inne życie i opierać się na własnych doświadczeniach.
Dlaczego więc pierwszy tom nie zrobił na mnie wrażenia? A w drugim utknąłem około 50 strony i wiem, że skoro minęło już kilka tygodni, to dalej nie przeczytam? Sam nie wiem. Nie nudziłem się przy pierwszym tomie, ale zupełnie mnie nie poruszył. Nie przywiązałem się do żadnego z bohaterów. Czasem tak jest, że pierwszoplanowi bohaterowie są typowi i nie zwraca się na nich uwagi. Ale wtedy najczęściej są charakterystyczne postacie drugoplanowe, które uwielbiamy. A tu nic.
Możliwe, że nie przekonałem się do książki z banalnego powodu. Bardziej niż to co się dzieje w Chicago, interesował mnie świat na zewnątrz. Cały czas czekałem, aż coś się wyjaśni, granice zostaną przekroczone. Nie mogłem zrozumieć dlaczego żaden z bohaterów nie chce uciec z tego miasta? To chyba nie jest normalne, że ludzie siedzą w jednym miejscu i nie chcą podróżować? To było bardzo klaustrofobiczne doświadczenie.
Na podstawie książki powstał też film. Też nie jest zły, ale nie jest też świetny.
Świat na zewnątrz objawia się w trzecim tomie. Faktycznie książka nie porywa, momentalnie popada w płycizny. I według mnie zakończenie całoście nieco rozczarowuje.
Może przeskoczę drugi i zajrzę do trzeciego, dzięki. Aleksy
No widzicie, a mnie książka się podobała. Nie jest może jakoś specjalnie wybitna, ale miło się ją czyta, a pierwszy tom bardzo mi się podobał 🙂
Trzeciego tomu nie czytałam, ale zdecydowanie wolę „Niezgodną” od IŚ 😉
Może faktycznie trzeba skończyć czytanie na pierwszym tomie, pozdrawiam 🙂 Aleksy
Na mnie „Niezgodna” również nie wywarła zbyt pozytywnego wrażenia. Fabuła nie była aż tak tragiczna ,ale sposób pisania odebrałam ,jako poniekąd nie umiejętny ,a mówiąc dosadnie ,czułam sie jakbym czytała książkę napisaną przez kiepsko piszącego nastolatka. Męczyły mnie proste opisy typu „Poszłam ,”gdzieśtam” ,po drodze spotkałam „kogośtam”. Bohaterowie sprawiali wrzenie jakby nie mieli własnych charakterów i uczuć. Pisząc w 1 os. trzeba umieć tak przedstawić sytuacje ,aby przekazać jak najwięcej emocji towarzyszących danej osobie. Tego niestety mi brakowało. Np.: powołując sie do tekstu, kiedy matka Beatrice ,zginęła ,dziewczyna zareagowała ,w mało emocjonalny sposób. Niby było jej przykro ,ale nie czułam takich emocji ,jak podczas czytania „Igrzysk Śmierci” kiedy to zmarła Rue. W IŚ cała scena była opisana perfekcyjnie ,a ja czułam sie jakby to mnie zmarła bliska osoba. Właśnie między innymi przez porównanie „Niezgodnej” do „Igrzysk” sięgnęłam po tą lekturę ,kupując ją wręcz po kryjomu (rodzice (mama) narzekają na zbyt dużą ilość książek w domu 🙂 ) z nadzieją ,że poruszy mnie ona równie bardzo jak IŚ ,niestety śmiem stwierdzić iż jestem rozczarowana lekturą ,i sądzę iż zmarnowałam te kilkadziesiąt złotych z mych skromnych oszczędności. Powołując się na książkę typu „Igrzyska” trzeba napisać coś wręcz doskonałego ,rozumiem jednak iż wszystko kręci się wokół pieniędzy ,a pisząc z tyłu okładki ,znany tytuł czy autora ,zwiększa się jej sprzedaż. Tyle ode mnie mam nadzieję ,że nie zanudziłam nikogo moją wypowiedzią i ,że nie popełniłam zbyt wielu błędów przy mojej dysortografii 😉
P.S Będę wpadać częściej na Twoją stronę ,bo wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie 😀
Dzięki za ciekawy wpis! Zapraszamy, ja i moja dysgrafia 😉 Aleksy