Wywiad z Kim Jin-Kyungiem, autorem pierwszej koreańskiej serii fantasy „Szkoła kotów” z wydawnictwa Kwiaty Orientu, której pierwszy tom cieszył się w Polsce ogromnym powodzeniem, a teraz właśnie swoją premierę ma tom drugi.
Ten wywiad to było dla mnie wielkie wydarzenie, nie tylko dlatego, bo prowadziłem go na żywo podczas Warszawskich Targów Książki, na targowej kanapie, wyświetlany jednocześnie na telebimach i telewizyjnych monitorach rozmieszczonych po całych targach.
Przede wszystkim naprawdę zasłuchałem się w to co opowiadał pisarz. Zafascynowała mnie jego kultura i przekonania. Jak opowiadał co myśli o Harrym Potterze, że zapomniałem, że prowadzę wywiad. Jestem pewny, że Was też zainteresuje rozmowa z panem Kim Jim-kyug, który oprócz tego, że napisał świetną serię dla dzieci i młodzieży, to prywatnie jest bardzo serdecznym, ciekawym człowiekiem. ZAPRASZAM
Za tłumaczenie wywiadu dziękuję pani Serom Kim.
Szkoła Kotów zdobyła uznanie między innymi w Japonii, Chinach, na Tajwanie, we Francji. Ile krajów odwiedził Pan już opowiadając o książce Szkoła kotów? Czy w każdym czytelnicy reagują na powieść tak samo? Mają podobne wrażenia, pytania?
Zgadza się, zwłaszcza młodzież we Francji podeszła do mojej książki z wielką pasją, taką jak w Korei. Ale uznanie rzeczywiście „Szkołą kotów” zdobyła we wszystkich wymienionych krajach. Ja zaś zauważyłem, że dzieci zadają takie same pytania, niezależnie skąd pochodzą.
Jakie pytanie najbardziej Pana zaskoczyło?
Najbardziej zaskoczyło mnie pytanie, które było związane ze sceną walki kotów kryształowych z kotcieniami. Król kotcieni ma negatywne uczucia do ludzi, żeby obronić zwierzęta przed wyginięciem, chce zabić całą ludzkość. A mimo to dzieci zapytały, czy mogą stać po stronie Tenebrisa – to było dla mnie najbardziej zaskakujące.
Skąd pomysł na napisanie Szkoły Kotów?
Szczerze mówiąc pierwsza książka o Szkole Kotów, to jest opowieść z mojego domu. Rzeczywiście mieliśmy w domu kota Saliksa, który mieszkał z nami jeszcze przed narodzinami mojej młodszej córki, więc ona wychowywała się z nim od samego początku. Tak jak to było pokazane w książce. Koty nie umierają w obecności ludzi, robią to w samotności, opuszczając dotychczasowe miejsce pobytu. Kiedy Saliks odszedł, żeby umrzeć, moja córka bardzo płakała, smuciła się. Żeby ją pocieszyć napisałem książkę o tym, że po 15 latach koty nie umierają, a przechodzą do innego świata, gdzie zaczynają nowe życie.
Czy od razu planował Pan, że opowieść będzie się toczyła przez 5 tomów?
Planowałem napisać tylko jedną książkę, właściwie krótkie opowiadanie. Jednak po wykreowaniu szkiców postaci i wątków, okazało się, że bohaterowie w mojej głowie zaczęli żyć niezależnie ode mnie. Nie planowałem tego, po prostu akcja zaczęła toczyć się sama.
Na półki polskich księgarni właśnie wchodzi drugi tom „Szkoły kotów”. Czego możemy się po nim spodziewać? Czy losy Saliksa skrzyżują się z losami właściciela, którego opuścił na początku pierwszego tomu?
Jeżeli chodzi o drugi tom, ta akcja koncentruje się na walce między kotami krysztłowymi a kotcieniami. Są liczne nawiązania do ochrony przyrody, czy zagrożonych gatunków zwierząt. Oczywiście losy głównego bohatera, naszego Mindzuna i innych ludzi, nie kończą się na zawsze. Zdradzę, że to oni właśnie będą ratować świat w głównych momentach walki z kotcieniami.
Czy w kontynuacji powieści znajdzie się miejsce na dobrych bohaterów z innych gatunków zwierząt, czy jest to opowieść zarezerwowana wyłącznie dla kotów?
Szkoła Kotów to książka przeznaczona wyłącznie dla kocich bohaterów. Koty mają bardzo długą historię i są szczególnie powiązane z ludźmi. Są to pierwsze zwierzęta, które zostały udomowione. W Egipcie koty chroniły magazyny zbóż, były więc bardzo ważne. Stamtąd rozprzestrzeniły się na cały świat. W każdym kulcie znajdzie się coś związanego z kotami. Moja seria też skupia się na kotach i nie będzie w niej innych zwierząt.
Jak Pan zareagował na to, że w Polsce grupa gimnazjalistów przerabiała książkę jako lekturę szkolną, a przy okazji śledziła cały proces powstawania książki?
Najpierw opowiem o młodzież z Francji, od której dostałem nagrodę. Jest ona dla mnie wyjątkowa ponieważ same dzieci decydowały o tym, komu ją przyznać. Oczywiście dorośli proponują tytuły, ale potem przez rok dzieci dyskutują przy pomocy internetu, którą książką wybrać jako najlepszą. Taki sposób uczenia się literatury wydaje się najlepszy.
Ale również w Polsce dzieci miały okazję przeczytać „Szkołę kotów” jako lekturę, przerabiać ją, rozmawiać o niej. W tym też porównywać co nowego, innego znalazły w niej, a czego nie było w innych książkach, które czytały.
Dla mnie te rozmowy młodych czytelników mają bardzo duże znaczenie, ponieważ „Szkoła kotów” reprezentuje inny sposób myślenia. We Francji to chyba jest jeszcze wyraźniejsze. Bo jeśli chodzi o Polskę, to Polska i Korea są do siebie podobne jeśli chodzi o historię. W przeszłości nasze kraje tak samo przeżywały trudne okresy, dlatego mam wrażenie, że pisarze polscy i koreańscy próbują utrzymywać pisaniem pokój i równość, co odczuwam, mimo że jestem pierwszy raz w Polsce.
Dlatego poczytuję sobie za ogromny zaszczyt, że polska młodzież miała okazję czytać moją książkę, koreańską książkę, jako lekturę.
A co Pan myśli o porównaniu, że Zachód ma swojego Harrego Pottera, a Wschód Szkołę Kotów? To dla Pana komplement? Czytał Pan Harrego Pottera? Co Pan myśli o tej książce?
Pierwszy typ książek fantasy jest taki, że dzieją się w wymyślonym świecie. Tak jakby pisarz umawiał się z czytelnikiem, że przenoszą się do innego świata. Natomiast w drugim typie książek akcja toczy się zarówno w świecie rzeczywistym jak i fantastycznym, ale do świata fantastycznego przechodzi się po rozwiązanie jakiegoś problemu.
I tu rzeczywiście Harry Potter i Szkołą Kotów jest podobna, bo można przypisać je do struktury książek fantasy drugiego typu. W obu powieściach bohater o wyjątkowym charakterze ma przejść do świata fantastycznego i przynieść nam rozwiązanie.
Natomiast jeśli chodzi o problematykę przedstawioną w książkach jest całkowicie sprzeczna. Harry Potter to raczej książka o dojrzewaniu, przy czym cały ten proces odbywa się w szkole magii i ma prowadzić do rozwinięciu się bohatera w człowieka dorosłego.
W Szkole kotów też jest szkoła, ale innego typu. Tam koty idą po 15-letnim życiu, aby przygotować się do przejścia do świata zmarłych. Podczas nauki zdobywają wiedzę i odwagę potrzebną im do kolejnego etapu istnienia.
Jeżeli chodzi o samą serię „Harry Potter”, to podobnie jak w przypadku „Władcy pierścieni” moje stanowisko jest krytyczne. Tak jak do innych książek fantasy z kultury anglosaskiej. Mam do tego podstawy, ponieważ przez 10 lat przeczytałem ich bardzo dużo i dogłębnie analizowałem. Można zauważyć, że powieści te bardzo wyraźnie podkreślają kulturę anglosaską i ludzi, wręcz wywyższają ich, co może stwarzać niebezpieczeństwo nietolerancji, a nawet dyskryminacji.
Tu widać właśnie podstawowe przeciwieństwo, ponieważ w mojej książce położyłem ogromny nacisk na samego człowieka i naturę i tworzoną przez nich jedność. Człowiek nie jest wyżej nad naturą, nad kotami, jest jej równy. Powinien żyć z nią w harmonii.
I ten główny wątek, czy przekaz mojej powieści pochodzi z mojego życia. Z mojego państwa, z historii jak i z teraźniejszości. Jak już mówiłem celem pisarza powinno być dążenie do utrzymania pokoju. Ale nie tylko między ludźmi. Także w relacji człowiek zwierzęta, człowiek przyroda.
To, że świadomość Zachodnia Europy wywodzi się z nowożytności, jeśli chodzi o stosunek człowiek a natura, można zauważyć na przykład w opowieściach o wilkołakach. Czyli ludziach, którzy zamieniają się w wilki. Zarówno taki bohater, jak i czytelnicy, odbierają zamianę człowieka w zwierzę jako karę. Coś negatywnego. Natomiast w mitach azjatyckich, nie tylko koreańskich, kiedy człowiek zamienia się w zwierze, jest to coś dobrego, zaszczyt, nagroda. Na tym prostym przykładzie można zobaczyć, że w europejskiej kulturze człowiek jest wywyższany, uważany, za lepszego od innych części natury, na przykład zwierząt. Tymczasem w naszej kulturze ludzie i zwierzęta tworzą jedność.
Szkoła kotów jest oparta właśnie na mitach azjatyckich. I stawia przed czytelnikami pytanie, z którym nie stykają w kulturze anglosaskiej, czy człowiek ma prawo wykorzystywać i niszczyć przyrodę, jakie to przynosi konsekwencje?
Dlatego jeszcze raz podkreślam, że Harry Potter czy „Władca Pierścieni” nie są podobne pod względem problematyki do „Szkoły Kotów” ponieważ w moich książkach nie przedstawiam wyższości kultury anglosaskiej, czy ludzi wobec przyrody.
Jak podoba się Panu Polska? Czy jest możliwość, żeby kiedyś umieścił Pan akcję swojej książki w naszym kraju?
Jestem w Polsce pierwszy raz. Wcześniej nie wiedziałem wiele o waszym kraju. Ale przed wizytą bardzo dużo czytałem, studiowałem. I z tego co wyczytałem i z tego co już sam zobaczyłem, zauważyłem, że obok gwiazdy Korea jest też gwiazda, która nazywa się Polska. Nasze kraje mają podobną historię i osobowość narodu.
Kolejna część „Szkoły kotów” rozgrywa się w Paryżu za czasów Ludwika XVI, w 1683 roku. Głównym miejscem akcji będzie Wersal, jednak pojawi się wątek bitwy pod Wiedniem, gdzie jak wiadomo kluczową rolę odgrywa Jan III Sobieski, więc można powiedzieć, że pojawi się wątek polski. A ja zaraz po targach biegnę do Wilanowa, do muzeum.
Dziękuję za rozmowę.
Super! Muszę kupić książkę! Na razie pierwszy tom