„Dzieci z Bullerbyn. Trzy opowiadania” Astrid Lindgren, ilustracje Ilon Wikland, wydawnictwo Zakamarki, stron 85, 27x21x1,6cm, twarda oprawa, płócienny grzbiet z nadrukiem.
Pisałem już kiedyś, że nie będę recenzował „Dzieci z Bullerbyn”. Bo jakoś głupio pisać o czym jest książka, którą wszyscy znają. Zresztą co nowego mógłbym powiedzieć. Dlatego nie będę pisał o treści nic więcej, tylko tyle, że są to trzy opowiadania uzupełniające tradycyjne wydanie książki, a mówią o wiośnie, Dniu Dziecka i Bożym Narodzeniu.
Co jest ważne to bardzo specjalne wydanie. Jest wyjątkowo eleganckie, i ma bardzo dużo doskonałych ilustracji. Nie znam się na stylach, ale ten jest bardzo w stylu dzieci z Bullerbyn 🙂
Taki trochę starodawny, bardzo optymistyczny, pozytywny i przyjazny (ale nie przesłodzony). Rysunki są wszędzie, po jednym, po dwa na stronie, jest ich znacznie więcej niż tekstu. Świetnie wyglądają te, które mają część czarno-białą, a część kolorową. Naprawdę ciekawie to wygląda.
Oprawa jest twarda, a grzbiet płócienny, żółty, z nadrukowanymi napisami i logo wydawnictwa. Wygląda to naprawdę genialnie i jeśli szukacie książki na prezent to ta będzie idealna. Tak jak Lotta wydana w ten sam sposób w tym wydawnictwie.
Książką zachwyciły się oczywiście Mama i Babcia, bo to ich ukochana z dzieciństwa. Klara za to nie daje jej sobie czytać. Wcale. Zabiera ją i ogląda obrazki i opowiada swoje wymyślone rzeczy. I tak za każdym razem, co mnie akurat trochę denerwuje. Ale Mama mówi, że skoro chce oglądać, to może oglądać, bo ma dopiero 5 lat.
Polecam Wam książkę w tym wydaniu. Chyba nie ma osoby, której by się nie spodobała.
Jest to jedna z ulubionych moich książek z dzieciństwa. To wydanie zapowiada się równie ciekawie, więc dopisuję do listy obowiązkowych zakupów. Dołączy ona do biblioteczki mojej córki. Mam nadzieje, że jej się także spodoba 🙂
Smak mojego dzieciństwa:) Świetne wydanie, muszę je mieć:)
,,Dzieci z Bullerbyn” to jedna z moich ulubionych książek – zaczęłam ją czytać od razu, kiedy ją dostałam.
Pewnie mi nie uwierzycie, ale miałam wtedy 4 lata. Moja siostra też uwielbia Dzieci z Bullerbyn, a że jeszcze niezbyt dobrze czyta , słucha tej książki kilka razy dziennie na magnetofonie ( czasem doprowadza mnie to do szału, bo nie mogę nawet w spokoju odrobić lekcji). 🙂