„Misza i Grisza ratują świat”, Anna Stasiak, ilustracje Robert Romanowicz, wydawnictwo Tashka, 28 stron, 29,5x15x2cm, cała książka kartonowa.

Mimo że ilustracje przykuły moją uwagę od razu po otwarciu pierwszej strony, książka leży już u mnie niezrecenzowana sporo czasu, a przynajmniej tak mi się wydaje – pewnie przez dwutygodniowy wyjazd nad morze, z którego niedawno wróciłem. Teraz pora nadrobić zaległości więc zacznę właśnie od tego tytułu.

Jeden z dwójki głównych bohaterów, pluszowy miś Misza, poszukuje miodu i malin, jednak niczego nie może znaleźć. Wtedy pojawia się pszczółka Grisza, która wyjaśnia dlaczego niedźwiadek nie może znaleźć jedzenia i co może zrobić dla nowej przyjaciółki, by ta załatwiła mu poszukiwane rzeczy. Śledząc poczynania Griszy dzieci mogą dowiedzieć się czegoś o przyrodzie.
Historia jest dość prosta, jednak świetnym elementem dla dzieci są pojawiające się na każdym kroku liczby. Licznie zaczyna się od jednego misia, potem są dwa dni i tak dalej, aż do dwunastu słoików. Jednocześnie nie dominuje to książki, cyfry na ilustracjach i w tekście to jedynie drobny akcent.

Co jest więc najważniejszym elementem „Miszy i Griszy”? Ilustracje. Jak wspomniałem, gdy pierwszy raz przejrzałem książkę, to właśnie one najbardziej przykuły moją uwagę. Ta, na której Misza idzie przez las, nadawałby się do filmu animowanego. Zresztą wszystkie obrazki są dobrze zrobione. Z opisu na tylnej okładce książki wynika, że pomysł na bohaterów wziął się z jednego z obrazów Roberta Romanowicza. Oprócz tego wszystkie ilustracje „powstały” z recyklingu (nawet Misza i Grisza) – starych tkanin, drutów, gałązek, resztek filcu.

W książce mamy więc: ekologię, przyrodę i naukę liczenia. A do tego fajną bajkę i ładne ilustracje.

A jeśli chodzi o kartonówki, to niedawno wielkie wrażenie na wszystkich w naszym domu zrobiły małe, pomysłowe SŁOWNIKI przygotowane przez tego samego autora.