„Wyprawa Shackletona”, William Grill, Wydawnictwo Kultura Gniewu, 69 stron, 25x31x1cm, twarda oprawa.
Kiedy otwierałem paczkę z książką i zobaczyłem materiałowy grzbiet myślałem, że przyszła kolejna część jednej z moich ulubionych serii komiksowych – „Hildy”. Jak się pewnie domyślacie, rozpakowana książka nie okazała się być kontynuacją historii niebieskowłosej dziewczynki, co wywołało krótkotrwały zawód – podkreślam, krótkotrwały!
Z ciekawości zajrzałem na pierwsze strony, które skojarzyły mi się z artystycznymi komiksami Shaun’a Tan’a. A po chwili – zamiast sprzątać biurko, co właśnie robiłem kiedy przyszła paczka – pochłaniałem historię podróżnika Ernest’a Shackleton’a.
Bohater opowieści to postać historyczna – konkretnie irlandzki badacz Antarktydy, który w latach 1914-1916 dowodził ekspedycją mającą na celu przejście przez wspomniany kontynent, z załogą składającą się z 26 ludzi i… 69 psów. Głównym źródłem transportu miał być statek Endurance. Nie będę zdradzał więcej, byście sami poznali historię Ernest’a, ale muszę zaznaczyć, że wszystko jest opisane w przystępny sposób, bez pominięcia najważniejszych „liczbowych” faktów. A właściwie to dane liczbowe są dodatkowo świetnie rozrysowane, ale o tym napiszę później.
W ogóle moim zdaniem ilustracje są najważniejszym elementem książki. Tym co się rzuca w oczy jest ich różnorodny układ – czasami są one rozmieszczone obok siebie jak w typowych komiksach, a czasami zajmują całą rozkładówkę, co możecie zresztą zobaczyć na zdjęciach. Sama technika wykonania też jest bardzo ciekawa, zgaduję, że autor użył tutaj tylko kredek, co jest chyba dość rzadko spotykane? Jednak tym co mnie urzekło najbardziej jest sposób przedstawienia ludzi, których ciała wydają się nieproporcjonalnie duże względem głów. Wspomniane wcześniej psy będące częścią załogi też są fajnie, prostoto pokazane. Małą, ale wartą uwagi rzeczą są właśnie „rozpiski”, a raczej „rozrysowania” zapasów zabieranych na wyprawę.
Wydaje mi się, że właśnie sposób rysowania, to co i jak zostało pokazane na ilustracjach, nadaje tej opowieści lekkości, trochę humoru i sprawia, że czyta się ją z przyjemnością, ogromnym zainteresowaniem i nawet się nie zauważa, kiedy dociera się do ostatniej strony.
Książka jest godna polecenia i w pełni zasłużyła na zdobyte przez nią nagrody. Polecam ją starszym dzieciom, nastolatkom i dorosłym. Warto poznać tę historię i warto mieć w swoich zbiorach ten pięknie wydany tytuł.