„Ernest” Catherine Rayner, wydanwictwo Eneduerabe, 20 stron, i jedna duża wklejka, 25,5×25,5×0,7cm, twarda oprawa.
Świetny pomysł! Oto Ernest, słusznych rozmiarów łoś, który za nic nie może zmieścić się do książki, a bardzo chce. Usiłuje wcisnąć się i przodem i tyłem, i porożem i nogami – nic z tego książka jest zbyt mała.
Na szczęście Ernest nie jest sam z tym problemem. Pomaga mu mała przyjaciółka. Po nieudanych próbach postanawiają inaczej rozwiązać problem. Przynoszą taśmę, kartki i sami konstruują wielką stronę dodaną na końcu książki. Tam właśnie możecie w końcu zobaczyć łosia Ernesta w całości.
Strona jest świetnie zrobiona, bo ma krzywe krawędzie, co od razu kojarzy się z tym, że ktoś je pieczołowicie wycinał małymi nożyczkami.
Pomysł świetny. Ilustracje też. I czcionki. Tło w postaci papieru milimetrowego też bardzo pasuje do tematu. Naprawdę fajna książka. Dla Klary końcówka była dużym zaskoczeniem, które ją ubawiło.
Czytania jest niewiele, dlatego polecam od lat 3+. Klara zaczyna czytać sama, więc mimo że ma sześć lat, to książka też jest dla niej, bo mogła sama sobie większość przeczytać.
Fajna. Sam się uśmiechnąłem na końcu. Polecam.
Bardzo ciekawa twórczość, nie powiem. Rysunki bardzo unikalne, ale czy spojrzy na to dorosły, czy maluch będzie wiedziało o co chodzi 🙂 Ilustracje genialnie mi się podobają