„Kot kameleon” Joanna Wachowiak, ilustracje Emilia Dziubak, wydawnictwo Bis, stron 140, twarda oprawa.
Jeden z najlepszych motywów początkowych powieści, czyli sytuacja, kiedy bohater nie chce gdzieś wyjeżdżać/przenosić się a potem okazuje się, że to nowe miejsce jest ciekawe i ma swoje tajemnice.
Tym razem bohaterką jest kilkuletnia Natalia, która mimo swojego niezadowolenia musi zostać na weekend u babci. Tej babci Anieli, która w niczym nie przypomina jej babci „miastowej” z którą wolałaby zostać. W dodatku nieszczęśliwie okazuje się, że tata dziewczyny myli walizki i nagle zostaje ona bez swoich rzeczy, zabawek, książek. A babcia nie ma nawet telewizora. Natalia jest załamana, a w dodatku kot Blekot zachowuje się dziwnie i wcale nie chce się z nią bawić.
W domu babci jest dziwnie, wszędzie są jakieś zioła, słoje, a w nocy Natalii śni się, że domek babci chodzi na własnej nodze po okolicy. Dziewczyna wybiera się z babcią na strych, gdzie mierzy stare kapelusze, a przy okazji znajduje swój mały skarb. Wszystko wskazuje na to, że pobyt u babci może okazać się całkiem znośny.
W książce podoba mi się pokazanie babci, że nie jest nudna i można z nią fajnie spędzić czas. Że ma dużo cierpliwości i pomysłów. Bardzo ciekawe jest też połączenie zwyczajnego życia i magii tak, że nie wiadomo, czy ta magia to magia, czy tylko wyobraźnia Natalii. Początkowo myślałem, że opowieść pójdzie w kierunku czarów, a babcia będzie latać na miotle – (tu koniecznie muszę Wam przypomnieć genialną i jedną z moich ulubionych książek „Łukasz i kostur czarownicy” Patykiewicza dla starszych czytelników, ale też wydawnictwa Bis – opowiadałem o tej książce dla Xiegarnia.pl TUTAJ ). Zwróćcie uwagę na kota Blekota – nie, to wcale nie jest kot tytułowy, ale więcej zdradzić nie mogę.
Ilustracje są bardzo dobre. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że są „zakurzone”, ale nie kurzem, który wszędzie leży, tylko kurzem, który lata w powietrzu i widać go w smugach światła. Bardzo dobra okładka. Do tego wygodny format i twarda oprawa. Elegancko.
Na końcu książki znajdziecie krótkie notatki o pozostałych książkach tej autorki, o których pisałem wcześniej np. „Opowiastki dla małych uszu” czy „Ja chyba śnię”. Są to ulubione książki do wieczornego czytania mojego… Taty 😉