„Mały żółty i mały niebieski” Leo Lionni, wydawnictwo Babaryba, 21x21x1cm, 38 stron, twarda oprawa.
Bardzo ciekawa książka, która ma interesującą historię powstania. Jej autor, jechał z wnukami pociągiem i żeby zająć dzieci zanim zaczną skakać po siedzeniach, podarł kolorową część gazety i z jej skrawków ułożył tę opowieść. Książka dostałą wiele nagród i stała się inspiracją dla Herve Tulleta.
Opowieść jest bardzo prosta, bo pokazuje dwie kropki: żółta i niebieską, oraz ich domy i rodziny. Kropki zaprzyjaźniają się, spędzają ze sobą dużo czas, aż zaczynają się przenikać, wpływać na siebie i łącząc swoje cechy, charaktery, obie stają się zielone. To oczywiście nie podoba się rodzicom, którzy dosłownie „nie poznają” własnych dzieci.
Jak widać za maksymalnie prostymi ilustracjami, kryje się głęboka treść dotycząca przyjaźni, rodziny, tego jak wpływają na nas znajomości z innymi ludźmi i jak my wpływamy na nich.
Klara bardzo lubi tak przedstawione książki. Tym razem, przyzwyczajona do książek pana Tulleta, czekała na moment w którym będzie musiała coś zrobić – potrząsnąć, klasnąć. Była trochę zdziwiona, że książka nie jest interaktywna. Ale po chwili historia ją wciągnęła i zaczęła się zastanawiać nad tym czemu kropki zmieniły kolory na zielone i czy gdyby się umyły, to nie załatwiłoby sprawy.
Bardzo fajny pomysł, ładne kolory i ciekawa treść.
Bardzo fajna książka. Proste pomysły są najlepsze,a proste graficznie powinny być wychwalane pod niebiosa 🙂