„Potrzebuję mojego potwora” Amanda Noll, Howard McWilliam, wydawnictwo CzyTam, 26x26x0,8cm, 30 stron, twarda oprawa.
To jedna z tych książek-zagadek, o której nie wiedziałem dopóki się u mnie nie pojawiła. Nie widziałem jej zapowiedzi ani reklam. Mogłem ją przegapić, a szkoda, bo jest naprawdę fajna.
Opowiada historię chłopca i jego potwora Gab’a. Chłopiec kładzie się spać, ale znajduje kartkę od potwora czającego się zazwyczaj pod łóżkiem, że ten wybrał się na ryby i wróci za tydzień. Chłopak nie może zasnąć i robi coś w rodzaju konkursu na nowego przyjaciela. Żaden jednak z pojawiających się stworów go nie przeraża – jeden maluje szpony, inny ma śmiesznie długi język, a kolejny jest dziewczyną.
Bohater myśli, że już naprawdę nie uda się mu usnąć, ale okazuje się, że Gab’owi nie podobało się na rybach, zdążył wrócić i jeszcze postraszyć głównego bohatera przed snem.
Historyjka jest zabawna i pokazuje, że można oswoić swoje nocne strachy przez abstrakcyjny humor. Klara wysłuchała książki z zainteresowaniem. Ona akurat nie ma potwora pod łóżkiem, ale pomysł jej się spodobał.
To na co jeszcze warto zwrócić uwagę, to ilustracje. Są naprawdę fajne, dowcipne i wyglądają trochę jak kadry z filmu animowanego. A zwłaszcza podoba mi się napis na okładce książki. Sami zresztą zobaczcie.