„Basia i narty” Zofia Stanecka i Marianna Oklejak, wydawnictwo Egmont, 23 strony, 21,5×25,5×0,8cm, twarda oprawa.
Nie będę przedstawiał Baśki bo wydaje mi się, że pisałem o niej już kilkanaście razy. Chciałem Wam tylko dać znać, że wyszła część o nartach. Dla Klary bardzo ważna, bo ona się na narty szykuje.
Nie zdecydowała jeszcze czy będzie zjeżdżała, ale w góry jedzie na pewno 😉 Podobnie jak Basia, której wcale do nauki narciarstwa jakoś się nie paliło. To znaczy na początku bardzo chciała, ale potem już na stoku przestraszyła się wyciągów. A może zwyczajnie straciła pewność siebie. Jeździć jej się odechciało, czemu próbował zaradzić wujek. Nie chcę spojlerować, ale na okładce jest i tak uśmiechnięta Basia na nartach, więc wiadomo, że w końcu jeździła i bardzo jej się to podobało.
Moim zdaniem to doskonały pomysł, żeby promować sport, a zwłaszcza narciarstwo, w książce dla dzieci. Ja zacząłem jeździć jak miałem chyba 5 lat. Podobno zszokowałem rodziców, bo założyłem narty i po pierwszych wyjaśnieniach, zwyczajnie zacząłem jeździć. Nie pamiętam dokładnie jak było, ale wiem, że rzeczywiście narty pokochałem od razu i uwielbiam na nich jeździć.
W tamtym roku naukę miała rozpocząć Klara, ale drugiego dnia wyjazdu dostała zapalenia płuc i musieliśmy wrócić. Myśleliśmy, że więcej nie będzie chciała wyjeżdżać po takich niemiłych wspomnieniach. Ale ona już się szykuje, bo zimowa część Baśki właśnie jej o tych nartach przypomniała.
Bardzo polecam wszystkim „Basia i narty”, bo widziałem, że wiele dzieci boi się wyciągów, więc może książka im pomoże pokonać lęki.