„10 razy 10” Herve Tullet, wydawnictwo Babaryba, stron 113, twarda oprawa.
Znowu książka, którą ja przejrzałem dość szybko, za to Klara spędziła z nią masę czasu. Różni się ona od poprzednich książek Tulleta, chociaż jest oczywiście tak samo jak pozostałe niesamowicie pomysłowa, wciągająca i przez to trochę przypomina zabawkę.
Może dziwnie to zabrzmi, ale „10 raz 10” to… podręcznik. Jest w nim 10 rozdziałów i kilka tematów jak liczby, kształty, zgadywanki, kolory, ciało, opowieści, itd. Ale mimo że tematy są niby podzielone na działy to „przełażą” między nimi. I jest to zabawne.
Powiem szczerze, że sam nie zwróciłem uwagi na wiele świetnych rozwiązań w tej książce. Ale dzięki temu, że jest sobota i czytałem czekając na obiad leżąc na kanapie, słyszałem jak obok Kla i mama bawią się książką.
Po pierwsze w książce jest mało tekstu i spora czcionka, więc Klara mogła ćwiczyć swoje czytanie. Jako pierwszy jest rozdział o cyfrach od 0 do 9 i liczbie 10. Potem jest dział z palcami i tu zaczyna się zabawa, bo kto powiedział, że liczenia palców ma się kończyć na pięciu, skoro może być 10 – u jednej dłoni!
W rozdziale o kolorach można nie tylko je rozpoznawać i liczyć, ale niektóre też trzeba odnaleźć, a do tego można zobaczyć jak z podstawowych kolorów zrobić inne. W rozdziale ciało konstruujemy potwora a Klara przy okazji uczyła się, że mówi się np. „pięcioro oczu”.
Potem jest opowieść, którą samemu można sobie opowiedzieć – kolaż o powstaniu życia z dinozaurami i Adamem i Ewą. Następnie są zabawy w kształty. Zabawy w gry (znowu z liczeniem). Potem opowiadanie, potem wyścigi i jeszcze zgadywanki (przy ich okazji znowu można się czegoś nauczyć, np. jak mierzyć boki prostokątów).
Na zakończenie jest kilka stron z ogromnymi liczbami, jak tysiącami, milionami, aż do nieskończoności.
Super sprawa! Spodoba Wam się.