„Co się zdarzyło w piórniku” Izabela Mikrut, Marta Kurczewska, wydawnictwo Nasza Księgarnia, 28 stron, kartonowe strony.
Pomysł śledzenia życia w piórniku jest bardzo fajny. Wprawdzie ja już nie pamiętam za bardzo „Plastusiowego pamiętnika”, ale temat jest podobny jak w tej starej książce. Rodzice mówią, że nie specjalnie interesowałem się Plastusiem, a oni na przykład w dzieciństwie bardzo go lubili. Co mnie nie dziwi, bo jak można zobaczyć w „Co się zdarzyło w piórniku” przybory szkolne mogą się zamienić w naprawdę ciekawych bohaterów.
Oczywiście w dzisiejszym piórniku są trochę inne rzeczy niż w tym z Plastusia, a do tego wydaje mi się, że jest ich więcej. Ten współczesny piórnik jest jednak trochę ciekawszy. Za to drewniana ekierka zaplamiona tuszem wydaje mi się właśnie taka bardziej ze starych czasów.
Ilustracje są kolorowe i zabawne, a wierszyki krótkie. Po każdych kilku stronach wierszowanej opowieści są strony z zadaniami do wykonania – labiryntami, wyszukiwaniem różnic itd.
Małe dzieciaki mogą poznać nazwy rzeczy znajdujących się w piórnikach. Na przykład Klara przy okazji dowiedziała się co to jest korektor, bo nie wiedziała i czym się różni linijka i ekierka (nie wiem czy zapamiętała ekierkę, bo wcześniej mówiła na nią też linijka). POLECAM, zwłaszcza dla tych czytelników, którzy zaczynają teraz przedszkole, albo nawet szkołę.
Książka spodoba się zwłaszcza Czytelnikom, którzy lubią „Opowiem ci mamo co robią pająki”,
albo również w tym samym klimacie „Chodzi o to, czy wiesz co to”