„Mali opowiadacze. Wyzwól wyobraźnię” Robert Romanowicz, Tashka, 22 strony, 15x15x1,4cm, książka kartonowa.
Książkę dostałem do recenzji wczoraj i bardzo mnie rozbawiła. Po pierwsze to jest zwyczajnie ładna. Ma fajnie, niebanalne ilustracje, każda strona ma dodatkowo świetne tło, a całość jest w doskonałych kolorach. Mnie od razu skojarzyły się z Krakowskim Kredensem, którego produkty bardzo mi się podobają. Są eleganckie i ta mała książka też jest właśnie elegancka.
Ma świetny format i jest tekturowa, co może wskazywać, że jest dla maluchów. Ale moim zdaniem to zmyłka, bo to książka dla dzieci 3+. Takich, żeby same mogły opowiadać historie, bo na tym właśnie polega zabawa, co zobaczycie na zdjęciach. Czyli jest obrazek a obok strona z początkami trzech zdań, do których można ułożyć własną historię.
Ja na początku jakoś się w to nie wciągnąłem. Ale słuchałam jak bawiły się Klara i Mama. Klara przodowała w historiach bardzo abstrakcyjnych, spisałem jedną, która miała wyraźny sens. Mama starała się zachować jakąś logikę. Dałem się namówić i też opowiedziałem jedną i okazało się, że to całkiem fajna sprawa.
Książka jest nietypowa, ładna i polecam ja na wakacje, bo może się przydać w chwili nudy. A pod spodem nasze opowieści dla przykładu, co może powstać. Też możecie spróbować.
OPOWIADANIE KLARY
Lussi jest szczęśliwa, bo kupiła swojej najlepszej przyjaciółce bransoletkę przyjaźni i poszła z nią do parku, a tam był festyn.
Klaun, siłacz i akrobaci postanowili cyrkować w cyrku. I dziewczynki mogły wszystko oglądać a też kupić sobie specjalne przysmaki.
Wata cukrowa tego dnia była pyszna i promieniła się na słońcu. Lussi specjalnie ją długo trzymała na zachodzącym słońcu, które było czerwone, a wata biała. Jak zmieszały się te kolory, to wata cukrowa Lussi zrobiła się różowa. To był najlepszy dzień.
MOJA HISTORYJKA 😉
Pan z parasolką o imieniu Pati – parasolka nazywała się Pati, bo pan to nie wiem – miał dom z papieru, który pomalował na niebiesko.
Jego pasją było wszystko co wiązało się z wodą. Co było dość ryzykowne w przypadku kogoś, kto ma dom z papieru. Może nie tak ryzykowne jak pasjonowanie się ogniem, ale woda na papier też dobrze nie wpływa. Więc pan wziął papierową parasolkę Stefana i wyszedł przed niebieski, papierowy dom.
Nagle spostrzegł, że do jego domu podjeżdża statek na kółkach. „Muszę go kupić, przecież statek na kółkach to idealny pojazd dla kogoś, kto ma dom z papieru i parasolkę o imieniu Pati!”.
Niestety pan z papierowego domu nie miał pieniędzy na ten piękny statek, wrócił więc do domu i zapłakał, a od jego łez ściany zaczęły się wyginać, marszczyć i mięknąć. Aż w końcu zamieniły się w papierową masę. Kiedy pan to zobaczył, wziął ołówek i długo szkicował. Przygotował plany własnego statku, który ulepił z papierowej masy.
….
Pan z parasolką o imieniu Pati – parasolka nazywała się Pati, bo pan to nie wiem – miał statek z papieru, który pomalował na niebiesko…
Witam !
Bardzo mnie cieszą takie nowości…dość karmienia dzieci czerwonym kapturkiem !
Książka która rozwija , jest sympatyczna.
Z pewnością zakupię dla mojej wnuczki i dla….siebie.
Pozdrawiam , gratuluję p[pomysłu