SUMMONER. KSIĘGA PIERWSZA: POCZĄTEK

„Summoner. Księga Pierwsza: Początek”, Taran Matharu, wydawnictwo Jaguar, 424 strony, twarda oprawa.

„Summoner” to klasyczne, dobre fantasy dziejące się w uniwersum całkowicie stworzonym przez autora.

Mamy dwa podstawowe rodzaje fantasy – jeden, to ten gdzie elementy wymyślone wprowadza się do prawdziwego życia. Drugi gdzie całą akcję książki umieszczamy w świecie stworzonym od zera, co moim zdaniem jest trudniejsze bo można przekombinować, no i potrzebna jest do tego ogromna wyobraźnia. Na szczęście Taran Matharu poradził sobie bardzo dobrze.

Jego przygoda z książką zaczęła się od publikacji pierwszych rozdziałów „Summoner’a” na wattpad.com – stronie na której można umieszczać swoje dzieła, zarówno autorskie, jak i z rodzaju fanfiction (opowiadania tworzone przez fanów ksiązki, filmu, jakiejś znanej postaci). W krótkim czasie książka zyskała ponad 7 milionów czytelników, a autorowi zaproponowano wydanie jej w papierowej wersji.

Wróćmy do „Summoner’a”. Wydarzenia rozgrywają się w ludzkim królestwie Hominum, z jednej strony prowadzącym otwartą wojnę z orkami, a z drugiej pozostający w sporze z elfami. W dodatku królestwu grozi bunt poniżanych i uciskanych krasnoludów.

Fabuła koncentruje się wokół kształcenia zaklinaczy, służących głównie w wojsku. Magia zaklinaczy opiera się na okiełznanych przez nich demonach z innego wymiaru. Tutaj pojawiają się elementy, które na myśl mocno przywodzą gry komputerowe. Nie będę dokładnie ich tłumaczył, powiem tylko, że łapane stworzenia mają określone poziomy, a sami zaklinacze rzucając zaklęcia korzystają z ograniczonego zasobu many (rodzaj mocy). Zresztą sam sposób używania magii kojarzy mi się z grą „Magica”, a pojedynki demonów z Pokemonami.

Główny bohater, nastoletni Fletcher, jest przybranym synem kowala, który odnalazł go porzuconego jako niemowlę, wychowywał i przygotowywał do życia. Nie spodziewał się jednak, że chłopiec ma w sobie dar zaklinania. Fletcher odkrył w sobie tę umiejętność przypadkowo podczas ucieczki z wioski. Chłopakowi udało się dotrzeć do stolicy państwa, a z niej do Akademii Vocanów, szkoły, gdzie kształceni są przyszli, władający magią, oficerowie. Splot okoliczności sprawił, że Fletcher został jednym z uczniów.

W pierwszym tomie serii nie ma wiele akcji, co nie oznacza, że książka jest nudna, wręcz przeciwnie. Poznajemy w niej ciekawie wykreowany świat, razem z bohaterami odkrywamy zasady rządzące magią oraz demonami i zagłębiamy się trawiące krainę spiski.

Pozostaje mi polecić powieść i czekać na kolejne części. Po pierwszym tomie widzę, że seria naprawdę ma duży potencjał.

A na zdjęciu możecie zobaczyć demona głównego bohatera, wygląda niewinnie, ale czy rzeczywiście jest taki milutki – dowiedzie się z książki.

ksiazki_na_czacie_początek_summoner_2

ksiazki_na_czacie_początek

Komentarz do “SUMMONER. KSIĘGA PIERWSZA: POCZĄTEK

  1. Kurcze.. nie mów, że to jest pierwsza część… Bo myśląc, że to kolejna i nie mając dostępu do pozostałych nie kupiłam pięknego wydania w twardej oprawie za 9 zł w Biedrze…!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Website