„Nelly Rapp i Upiorna Akademia” oraz „Nelly Rapp i frankensteiniak” Martin Widmark, ilustracje Christina Alvner, wydawnictwo Mamania, 90 i 80 stron, 14,5×20,5×1,2cm, twarda oprawa, świecące elementy okładek.
Może zacznę od autora – jest to szwedzki pisarz, którego znają dzieciaki z wielu krajów dzięki serii kryminałów „Biuro detektywistyczne Lassego i Mai”. Zresztą sam zawsze bardzo lubiłem książki Martina Widmarka i nawet miałem szczęście prowadzić z nim wywiad, kiedy był w Polsce, a wyglądało to tak: WYWIAD Z MARTINEM WIDMARKIEM, jeszcze na starym blogu.
Tym razem bohaterka serii jest jedna. Nazywa się Nelly Rapp i jest bardzo ciekawska, energiczna i pomysłowa. Nelly ma pomocnika, psa o imieniu Londyn. Przy czym Londyn wygląda raczej na wielbiciela kanapowego trybu życia niż niebezpiecznych przygód.
Książki są zabawnie zilustrowane , choć rysunki są czarno-biało-szare, ale jest ich całkiem sporo. Format jest wygodny, a wielkość liter dobra do samodzielnego czytania przez początkujących czytelników. Klarze bardzo podobały się świecące elementy okładek. Powiedziała, że pasują do „straszności”.
Pierwsza część, „Nelly Rapp i Upiorna Akademia” to początek całej historii. Dowiadujemy się jak to się w ogóle stało, że Nelly udaje się zostać agentką oraz czym zajmują się tacy specjaliści. Ale zacznijmy od początku. Nelly zostaje zaproszona z rodzicami do swojego mało znanego, ekscentrycznego wujka. Jedzie tam przekonana, że zanudzi się na śmierć. Tymczasem błądząc po wielkiej posiadłości trafia do sali, która okazuje się klasą w Upiorne Akademii. Nelly bierze udział w swojej pierwszej lekcji. Niestety, żeby mieć szanse na zostanie agentką, musi poradzić sobie z pewnym wampirem.
W części drugiej „Nelly Rapp i frankensteiniak” agentka dostaje swoje pierwsze zdanie – ma obserwować monstrum o dwóch prawych nogach, które przypadkowo mieszka niedaleko jej domu. Oczywiście w przypadku Nelly na obserwacji skończyć się nie może. Dziewczynka bierze sprawy w swoje ręce, doprowadzając do zaskakującego zakończenia.
Czy seria grozy udała się panu Widmarkowi? Moim zdaniem jest niezła. Zdaniem mojej siedmioletniej siostry jest rewelacyjna – obie części pochłonęła w dwa dni, przerywając nawet czytanie ukochanego „Mikołajka”, a to o czymś świadczy!
Tu możecie zobaczyć zapowiedź serii: