„That’s not my owl…” Fiona Watt, Rachel Wells, 16,5×16,5x2c, wydawnictwo Usborne, księgarnia w Polsce BOOKIDS, 22,5×28×1,8cm, 10 stron, twarda oprawa i kartonowe wszystkie strony.
Chciałem pokazać coś dla bardzo małych dzieci i pomyślałem, że ta książka dotykowa będzie dobra. Sam miałem dwie czy trzy dotykowe książeczki jak byłem mały, też po angielsku, tylko takie bardzo duże. Potem dostała je Klara i bardzo je oboje lubiliśmy.
„That’s not my owl…” jest to książka, w której podczas opowieści pojawiają się różne faktury do dotykania i sprawdzania jakie są materiały. Można opowiadać zupełnie małym dzieciom i pozwalać dotykać obrazków, a jak dziecko jest starsze będzie uczyło się słówek, zwłaszcza przymiotników i prostych zdań. Ponieważ cały pomysł książki opiera się właśnie na mówieniu jakie coś jest.
Narrator szuka swojej sowy. Na kolejnych stronach widzimy różne ptaki, ale narrator marudzi, że to żaden z nich, bo: tego dziób jest zbyt błyszczący, drugiego brzuch jest zbyt „tufty” (kępiasty?), trzeci ma ogon zbyt szorstki, czwartego skrzydła są zbyt kędzierzawe, a piątego pędzelki uszu są zbyt miękkie. Na końcu znajduje swoją sowę i puchate dzieciaki.
Klarze książka się bardzo podoba, bo ona uwielbia sowy. Ma teczkę z sowami, piórnik, ubrania, ma rzeźbę sowę, maskotkę sowę śnieżną z głosem, a nawet komplet pacynek – mamę i pisklaka na rękę i na palec, w dodatku pisklaka można włożyć do kieszeni na brzuchu dużej pacynki. Ten właśnie zestaw możecie zobaczyć na zdjęciach z książką.
UWAGA! Więcej tytułów anglojęzycznych dostępnych w Polsce znajdziecie w zakładce „RODZAJ KSIĄŻKI: ANGLOJĘZYCZNE” .