„Prezent dla Cebulki” Frida Nilsson, Maria Nilasson Thore, wydawnictwo Zakamarki, 104 strony, 1,5cm, 25x27x twarda oprawa.
Kiedy Klara zakochała się w tej książce byłem sceptyczny. Słuchałem jak Tata jej czyta kilka pierwszych rozdziałów, trochę nieuważnie bo jednocześnie sam coś pisałem do szkoły. Uznałem, że historia fajna, ale czy aż tak, żeby Klara popłakiwała, żeby przeczytać jej do końca?
Historia opowiada o Cebulce, właściwie Cebulku, bo to chłopiec, który mieszka tylko z mamą w niewielkim mieście. Cebulek ma dwa największe marzenia – chce mieść rower, oraz chce znaleźć tatę. Jedno jest niemożliwe z powodu braku pieniędzy, drugie z powodu tego, że mama nie kochała taty chłopca. Właściwie nawet niewiele o nim wie poza tym, że mieszka w Sztokholmie przy długiej ulicy. Cebulek jednak nie przestaje marzyć o spotkaniu z nieznanym tatą.
W międzyczasie chodzi do szkoły, w której czuje się nieswojo z powodu pytań innych dzieci o jego tatę. No i poznaje Karla – dziwnego, kulejącego właściciela warsztatu samochodowego, które inne dzieci się boją, bo podobno hipnotyzuje kury. Cebulek ma jednak powód by nauczyć się hipnozy, więc pewnego popołudnia idzie podejrzeć Karla jak ten zajmuje się kurami.
Więcej nie napiszę, ale dzieje się naprawdę dużo jak na kilkuletniego chłopaka. Dochodzi nawet do wydarzeń niebezpiecznych i do konfliktu w szkole. Ale Klarę najbardziej wciągnął wątek z Karlem i kurami, bardzo chciała wiedzieć co będzie dalej.
Z założenia jest to książka adwentowa, do czytania po jednym rozdziale dziennie od 1. grudnia aż do Wigilii. W praktyce jest to raczej niewykonalne. Klara chciała żeby przeczytać książkę na raz, chociaż rodzice specjalnie wcześniej czytali jej po całej innej książce, żeby z Cebulki wystarczył jeden rozdział. Taki był plan, ale w rezultacie książka została podzielona ledwo na trzy wieczory. A jak się skończyła Kla poprosiła o drugą część.
Tak jak pisałem wcześniej pierwsze rozdziały mnie nie wciągnęły, ale gdzieś przy ósmym okazało się, że muszę doczytać do końca. To jest bardzo dobra i poruszając książka. Nie jakaś wymyślona, zaprojektowana, żeby zaskoczyć czytelnika, ale zwyczajnie ciekawa opowieść. Dzieje się dużo, jest wiele emocji i ciekawa akcja.
Wydanie książki jest idealne. Idealny format, okładka, grzbiet. Idealne ilustracje – trochę zimowe, trochę zwyczajne, domowe. Niby proste i trochę dziecinne, ale jednak dopracowane. Widać, że ilustrator musiał włożyć w nie sporo pracy. I są to jedne z bardziej optymistycznych rysunków jakie widziałem w książkach w tym roku. Oczywiście kury rządzą 😉
„Prezent dla Cebulki” to jeden z typów Klary do tegorocznego TOP KSIĄŻKOWEGO. Mój też.