„Pieniek otwiera muzeum” Ashild Kanstad Johnsen, wydawnictwo Dwie Siostry, 30 stron, 21×29,5×0,9cm, twarda oprawa.

Książki dla małych dzieci bywają naprawdę zabawne i dobrze narysowane. A do tego mają pomysły zaskakujące, a jednocześnie znane każdemu z życia

Tym razem bohaterem jest pieniek, który – chociaż już mieszka sam, więc musi być dorosły – zachowuje się jak małe dziecko. Podczas spacerów wszystko zbiera i przynosi do domu. Zarówno części przyrody, jak i rzeczy, które ludzie gubią. A może wyrzucają? To nie jest do końca wyjaśnione. Jeśli zbiera śmieci z lasu, to dodatkowo robi bardzo dobrą rzecz.

Cała książka jest kolorowa, ale dominującym kolorem jest zielony. Jak się ją ogląda to ma się wrażenie, że książka jest w kolorach zielonych. Pieniek jest narysowany zabawnie. Wygląda trochę jak ogórek, a trochę jak człowiek w przebraniu reklamowym (takim jak człowiek w przebraniu hot-doga na przykład).

W książce jest bardzo dużo szczegółów do oglądania. Mnie bardzo podoba się pomieszanie świata ludzi i ożywionych drzew. To zauważyłem już na początku: drzewa jako dzieci, kobiety i mężczyźni. Wygląda to świetnie.

Klarze bardzo podobają się strony ze zbiorami Pieńka. Lubi wyszukiwać co ciekawego on sobie znalazł. Kiedy pokazane są pootwierane pudła ze zbiorami, Klara mówi, że wcale nie brakuje miejsca. Pokazuje gdzie jeszcze w pudłach można by dopchać jakieś znaleziska.

Moim zdaniem jest to książka o zbieraniu różnych rzeczy. Najbardziej kojarzy mi się ze zbieraniem zabawek, kiedy byłem mały. I tym momentem, kiedy zabawek było tak dużo, że nie było już na nic miejsca, a ja byłem starszy i musiałem coś z nimi zrobić. Każdy dzieciak przechodzi taki moment i myślę, że o tym częściowo jest ta książka. POLECAM