WYGRASZ LUB UMRZESZ, INNEJ OPCJI NIE MA

„Wielki Marsz”, Stephen King, wydawnictwo CIA Books, 267 stron, oprawa miękka.

To pierwsza przeczytana przeze mnie książka Stephen’a King’a i jednocześnie chyba najlepsza z tych powieści, które przeczytałem w wakacje.

Powieść „Wielki marsz” to jedna z tych książek pokazujących przyszłość, w których powracają zabawy rodem z rzymskich igrzysk, czyli wzajemne zabijanie się ku uciesze tłumu. Jednak King miał bardzo oryginalny pomysł, jak takie „zawody” mogłyby się odbywać – właśnie w postaci tytułowego marszu.

Polega on na tym, że stu chłopców – w większości sami się zgłosili – musi bez ustanku iść przed siebie. Jeśli któryś zwolni poniżej 4 mil na godzinę, stanie, uderzy innego zawodnika, czy też zrobi coś innego niezgodnego z regulaminem, dostanie ostrzeżenie, które zostanie anulowane po kolejnej godzinie drogi. Jeśli będzie miał trzy ostrzeżenia i jeszcze raz coś pójdzie mu nie tak, zostanie zastrzelony. Zastrzelony zostanie również ten, kto spróbuje uciec. Jak widać – jeśli już zdecydowałeś się wziąć udział w marszu, musisz go skończyć. Inaczej umrzesz.

Głównym bohaterem jest Ray Garraty, jeden z uczestników marszu. Kiedy go poznajemy na początku książki, jak większość chłopców jest podekscytowany tym, że udało mu się dostać do Wielkiego Marszu, co oczywiście szybko się zmienia. W drodze zaprzyjaźnia się z paroma innymi zawodnikami, jednak każdy z nich zdaje sobie podświadomie sprawę, że nowy koledzy są jednocześnie jego wrogami. Muszą zginąć, żeby on mógł żyć.

Śmiercionośne zawody trwają do momentu, aż zostanie ostatnia żywa osoba. Czytając powieść można obserwować świetnie zarysowane przemiany bohaterów wywołane niszczącym psychikę zmęczeniem. Tym, co najbardziej podoba mi się w książce jest to, że zaczyna się ona i kończy równo z Wielkim Marszem.

Poza tym naprawdę trudno się od niej oderwać. Z tego co przeczytałem jest to jedna z pierwszych książek Kinga, napisana pod pseudonimiem. Jeśli kolejne są jeszcze lepsze, to zostanę jego oddanym wielbicielem.

8 komentarze do “WYGRASZ LUB UMRZESZ, INNEJ OPCJI NIE MA

  1. Przeczytałam juz kilka książek Kinga, ale o tej nie słyszałam i żałuje. Mam nadzieje że w najbliższej pszyszlosci będę miała okazje ją przeczytać 😉

  2. „Z tego co przeczytałem jest to jedna z pierwszych książek Kinga, napisana pod pseudonimiem. Jeśli kolejne są jeszcze lepsze, to zostanę jego oddanym wielbicielem”

    Jeśli interesują cię inne książki tego autora — a uchodzi on za mistrza horroru — to może dla odmiany coś realistycznego? W takim wypadku proponuję „Pokochała Toma Gordona” (właściwie, zgodnie z oryginałem tytuł powinien być „Dziewczynka, która kochała TG” bo nie o narodziny miłości tu chodzi, lecz o kibicowską fascynację) — opowieść o dziecku, które w czasie górskiej wycieczki z mamą i bratem zeszło ze szlaku i zgubiło się w puszczy… Polskie wydanie było z dobre 20 lat temu, więc trzeba szukać w bibliotece lub polować na egzemplarz „z drugiej ręki”.

    • Dzięki, znalazłem już, wydaje mi się, że niedawno została znowu wydana, przeczytam jak najszybciej 😀 Aleksy

      • Fakt, zauważyłem przeglądając recenzje w necie, że były i późniejsze wydania. Na mnie, kiedy czytałem, (to było 1 wydanie, zaraz jak się ukazało) zrobiła bardzo dobre wrażenie, ale teraz przeglądając recenzje zauważyłem, że są bardzo nierówne. Wygląda na to, że czytelnicy nieuprzedzeni chwalą, natomiast miłośnicy prozy Kinga, którzy polecieli na nazwisko („dzieci czytają książki, a dorośli autorów”), spodziewali się czego innego i poczuli się zawiedzeni. Więc lepiej przeczytać zanim wyrobi się skojarzenie „autor-gatunek”, bo będzie zawadzało w odbiorze.

  3. Znalazłam się na tym blogu przez książke od polskiego (ale na serio ty wiesz że twój blog jest w książce od polskiego?) I wydaje się bardzo fajny.

  4. Dopiero trawiłam na Twojego bloga i już jestem fanką 🙂 chciałabym żeby moja córka w przyszłości też kochała książka jak ja 🙂 Z całego serca polecam Ci twórczość Stephena Kinga. Przeczytałam prawie wszystkie jego powieści. Te fenomenalne i te ciutkę słabsze, ale wszystkie goraco polecam. Jak raz zetkniesz się ze SK już nie będziesz mógł się oderwać 🙂 Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Website